Transkrypcja:
Trump w Londynie. Ceremonia kryje polityczne napięcia. Amerykański prezydent był witany z pełnym ceremoniałem, choć nie musiało tak być zgodnie z brytyjskimi standardami. Po ceremonii w Windsorze z królem Karolem III i królową Camillą - z pozłacanymi powozami i armatnimi salwami - przyszedł czas na politykę.
Brytyjczycy ogłosili inwestycje amerykańskich firm na 150 miliardów funtów, w tym 90 miliardów od Blackstone. Spotkanie odbywało się w cieniu trudnych tematów. Premier Starmer zwolnił tuż przed wizytą ambasadora Petera Mandelsona z powodu jego przeszłych znajomości z Jeffreyem Epsteinem. Epstein został skazany za wykorzystywanie seksualne nieletnich kobiet. Znał się między innymi z Trumpem. Rozmowy amerykańsko - brytyjskie o cłach na stal i aluminium utknęły w martwym punkcie
Trump i Starmer różnią się w kluczowych kwestiach geopolitycznych. Premier Wielkiej Brytanii wspiera Ukrainę, Trump mówi, że Zełenski "będzie musiał zawrzeć umowę" z Putinem. Wielka Brytania planuje także uznać państwo palestyńskie w ONZ - ruch, za który Trump groził karami Kanadzie. Dla Starmera, którego rząd traci w sondażach, wizyta ma zrównoważyć serie złych wiadomości politycznych.
Stacja ABC zawiesiła nocny program Jimmy'ego Kimmela po jego komentarzach na temat zabójstwa konserwatywnego aktywisty Charlie'ego Kirka. Prezydent Trump świętuje, amerykańscy urzędnicy grożą kolejnymi akcjami wobec komentatora, ABC i Disneya za rzekome szerzenie dezinformacji.
Śledczy twierdzą, że zabójca Kirka dorastał w konserwatywnym domu w Utah, ale w ostatnim roku przeszedł na lewicowe poglądy i pro-LGBT. Powiedział swojemu transpłciowemu partnerowi, że zaatakował Kirka, bo "miał dość jego nienawiści".
Zawieszenie Kimmela to część szerszej ofensywy administracji Trumpa. Prezydent ogłosił plany uznania antify za "główną organizację terrorystyczną". Organizacje broniące wolności słowa ostrzegają przed "używaniem władzy rządowej do tłumienia legalnej ekspresji". Wiceprezydent USA wezwał Amerykanów do donoszenia na obywatel, którzy źle komentują zabójstwo Kirka.
-
Palestyńska rodzina na 11. ucieczce. Tym razem rodzina Abu Jaradów pakuje namioty w Mieście Gaza i uciekła przed izraelskim bombardowaniem poprzedzającym planowaną inwazję. Rozpakowali się na jałowej ziemi pod Khan Younis, nie wiedząc gdzie znajdą jedzenie i wodę. "To odnowienie tortury. My nie jesteśmy przesiedlani, my umieramy" - mówią dziennikarzowi AP.
Agencja opisuje życie tej rodziny od prawie dwóch lat - od ucieczki z północnej Gazy po ataku Hamasu z października 2023 roku. Ósmoletnia Lana zdążyła pójść do szkoły tylko na trzy dni, zanim rodzina musiała się ewakuować.
Stali się symbolem cierpienia palestyńskich cywilów. Majida i Ne'man próbują zachować stabilność dla swoich sześciu córek i dwuletniej wnuczki, ale poczucie beznadziei narasta. "To co nadchodzi jest ciemne. Możemy zostać wydaleni z Gazy. Możemy umrzeć. Izrael twierdzi, że nowa ofensywa ma na celu rozbicie Hamasu i uwolnienie zakładników.
-
Francję sparaliżowały strajki transportowe i demonstracje wymierzone w rząd prezydenta Macrona i plany cięć budżetowych. Największe związki zawodowe zablokowały paryskie metro, pociągi regionalne i szkoły, domagając się porzucenia proponowanych oszczędności w usługach publicznych. Rząd rozstawił 80 tysięcy policjantów - rekordową liczbę - by utrzymać porządek podczas ogólnokrajowych protestów.
Akcja "Blokujmy Wszystko" ma wywrzeć presję na nowego premiera. Odziedziczył zadanie zbudowania parlamentarnego poparcia dla cięć budżetowych, które obaliły jego poprzedników, ale które rząd uważa za niezbędne do ograniczenia francuskiego długu. Związki zawodowe mówią, że to "brutalne" dla pracowników i emerytów. Nadal potępiają też reformę emerytalną Macrona, która podniosła minimalny wiek emerytalny z 62 do 64 lat.
Zeszły tydzień to dym na ulicach, płonące barykady i gaz łzawiący. Choć kampania "Blokujmy Wszystko" nie osiągnęła deklarowanego celu całkowitej destrukcji, sparaliżowała części codziennego życia i wywołała setki protestów w całym kraju. Koleje SNCF spodziewają się "kilku zakłóceń" pociągów dużych prędkości, ale większość będzie kursować. Kontrolerzy ruchu lotniczego przełożyli swój strajk.
-
Współzałożyciel Ben & Jerry's odchodzi. Mówi, że firma została uciszona. Jerry Greenfield, współzałożyciel kultowej marki opuszcza firmę po 47 latach. Zarzucił właścicielowi, Unileverowi, odebranie niezależności w wypowiedziach na tematy społeczne. Przez 20 lat Ben & Jerry's stawiał opór i wypowiadał się za pokojem, sprawiedliwością i prawami człowieka. Ta niezależność - podstawa naszej sprzedaży Unileverowi - zniknęła - napisali założyciele.
Napięcia między Ben & Jerry's a Unileverem nasilały się w ostatnich latach, szczególnie gdy marka lodów oskarżyła koncern o uciszanie jej wypowiedzi wspierających Palestyńczyków podczas wojny w Gazie. W marcu Ben & Jerry's pozwał Unilever za bezprawne usunięcie CEO w odwecie za aktywizm społeczny i polityczny marki. Utrata niezależności przychodzi w czasie, gdy administracja prezydenta USA atakuje prawa obywatelskie, prawa wyborcze, prawa imigrantów, kobiet i społeczności LGBTQ.
Unilever przejął Ben & Jerry's w 2000 roku za 326 milionów dolarów, obiecując zachowanie autonomii w misji społecznej marki. Teraz wydziela biznes lodowy jako niezależną firmę.